Temat na dzisiaj ....

Zaniedbanie ...;///

poniedziałek, 17 września 2012

Równouprawnienie ...cd .....

O tym się mówi ciągle..... ja mam czasem wrażenie, że jest to temat bardziej modny niż pożyteczny !
Ktoś kiedyś .... podzielił ludzkość na kobietę i mężczyznę !!! czy jest to rzeczywiście taki problem, kiedy to każda z przedstawicieli tych płci ma swoje zadania, prawa, możliwości, umiejętności...

a cały świat walczy ......

przyjrzyjmy się zatem bliżej tej sprawie ;)

Równouprawnienie odchodzi do lamusa. Najwięksi macho 'wygrali cichą wojnę, nawet nie biorąc do ręki broni'. Wszystko przez modę na karmienie piersią, ekologiczne pieluszki i zupki bio
Taką diagnozę - czy raczej krzyk rozpaczy - sformułowała w swojej najnowszej książce 'Le conflit. La femme et la mere' ('Konflikt. Kobieta i matka') znana francuska filozofka i feministka Elisabeth Badinter. Ostrzega ona, że pozycja kobiet we Francji i w całym świecie zachodnim pogarsza się, bo społeczeństwo napiera na nie, by zapomniały o własnych potrzebach i spełniały wszystkie życzenia 'żarłocznego i despotycznego dziecka, które pożera swoją matkę'. Przy okazji mają jeszcze dbać
o środowisko, używając pieluch wielorazowych i gotując własne zupki zamiast tych ze słoika. W efekcie nawet tyle równouprawnienia, ile wywalczyło pokolenie Badinter (ma 66 lat), jest dziś zagrożone.

Taka teza nie mogła nie wywołać komentarzy. Rozmiary debaty, która wybuchła nad Sekwaną, przerosły jednak oczekiwania wszystkich, włącznie z autorką. Książka natychmiast poszybowała na sam szczyt listy bestsellerów (ponad 150 tys. sprzedanych egzemplarzy). Oburzeni są pediatrzy i inni propagatorzy karmienia piersią. Oburzeni są ekolodzy. Ale najbardziej oburzone są same kobiety, w szczególności feministki. Co oczywiście sugeruje, że Badinter przynajmniej częściowo ma rację. 

 Książka to przede wszystkim portret pokolenia dzisiejszych młodych kobiet, szczególnie mam. Jej zdaniem dwudziesto- i trzydziestoparolatki uginają się pod ogromną presją, by być matkami idealnymi. Społeczeństwo stawia im coraz bardziej wyśrubowane wymagania. W efekcie często wybierają pozostanie w domu i służenie 'dziecku królowi', 'małemu tyranowi', jakim mimowolnie stało się dziecko. Zeszły z drogi walki o równouprawnienie i możliwość samorealizacji, co było tak ważne dla ich matek.

Dlaczego tak się dzieje? Winny jest kryzys gospodarczy, który według Badinter trwa we Francji nieustannie od ponad trzech dziesięcioleci. Szok naftowy w roku 1973 zakończył w Europie Zachodniej powojenny boom gospodarczy, a rozpoczął okres wolniejszego wzrostu lub wręcz kryzysów, którym we Francji stale towarzyszyło bezrobocie. Problemy gospodarcze i na rynku pracy najbardziej dotknęły kobiety. To one częściej pracują na słabo opłacanych stanowiskach, bez możliwości awansu. Jak tłumaczy w dziesiątkach udzielonych w ostatnich tygodniach wywiadów, kobiety, mając do wyboru słabo płatną pracę u pracodawcy, który może wyrzucić je 'jak chusteczkę do nosa', albo pełnoetatową opiekę nad dzieckiem, wybierają często to drugie. Tym bardziej że w przeciwnym razie tak jak ich matki pracowałyby de facto na dwóch etatach - jednym w domu i jednym w pracy. Filozofka zwraca uwagę, że 80 proc. obowiązków domowych nadal spada na kobiety i liczba ta od dwóch dziesięcioleci nie rusza się z miejsca.

Być może jeszcze większy niż gospodarka wpływ na kobiety ma presja ideologiczna. Modny stał się powrót do natury.

Jej zdaniem od matek żąda się wciąż więcej i więcej. 'Dziś oczekuje się od kobiety, że jednemu dziecku poświęci tyle troski co kiedyś szóstce'. 'By mieć kwitnące dziecko, o jakim każdy marzy, matka musi być cały czas do dyspozycji, musi organizować swoje życie według jego potrzeb' - pisze. I dalej: 'Oto ironia historii: właśnie w momencie, gdy kobietom na Zachodzie udało się wreszcie zwalczyć patriarchat, odnalazły w swych domach nowego władcę! ( ) Zwiększające się zobowiązania wobec niemowlaka i małego dziecka okazują się równie ograniczające, jeśli nie bardziej, jak odwieczna wojna, którą macho prowadzą w domach i miejscach pracy. Jednym można trzasnąć drzwiami w nos, drugim nie. Ta łagodna tyrania obowiązków macierzyńskich nie jest nowa, ale znacznie się zaostrzyła, gdy w siły znów urósł naturalizm. ( ) Mężczyźni nie musieli nawet ruszyć małym palcem. To niewinne niemowlę mimo woli stało się najlepszym sojusznikiem męskiej dominacji'.


 http://bi.gazeta.pl/im/6/8057/z8057576D,Elisabeth-Badinter----profesorka-filozofii-w-%C3%89cole.jpg

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz