Część osób wchodzących w dorosłość czuje się bezradna i nieprzystosowana bo nie były przez swojego nadopiekuńczego rodzica zachęcane do podejmowania działań, dokonywania prób, do ryzykowania i narażania się na porażki, do samodzielnego stawiania czoła wyzwaniom. Przesadna kontrola i wyręczanie dziecka ze strony bojaźliwych, niespokojnych rodziców sprawia, że dzieci też stają się niespokojne i lękliwe. Trudno im zdobyć się na dorosłe samodzielne życie, na wyrośnięcie z potrzeby nieustannego odwoływania się do rodzica, jego rady i opieki.
Czy dziecko obdarowane w nadmiarze taką nad-opieką jest szczęśliwe? Z
pewnością nie. Męczeńska, pełna poświęceń postawa rodzica jest bardzo
uszkadzająca dla dziecka. Dlaczego?
- bo przywiązuje dziecko do rodzica, nierzadko na całe życie; niektóre dzieci czują się w obowiązku zrezygnować z całości lub części swoich potrzeb i planów by towarzyszyć rodzicom; czasem żyją z nimi pod jednym dachem nie wyobrażając sobie by mogło być inaczej, czasem próbują uciec jak najdalej w odruchu buntu, jednak rodzic ma swoje sposoby na przywoływanie "dorosłych pociech" z powrotem;
- bo pozbawia dziecko zaradności życiowej, czasem nawet w zupełnie podstawowym wymiarze, okaleczony w ten sposób nastolatek lub młody dorosły często nie potrafiłby zająć się sobą: przygotować jedzenie, zrobić pranie, zorganizować sobie dzień, sięgnąć po bardziej adekwatną niż rodzicielska pomoc, wykazać inicjatywę życiową, zbudować realne plany na przyszłość;
- bo podcina skrzydła pozbawiając pewności siebie, opierającej się u zdrowych ludzi na wielokrotnym doświadczaniu pokonywania różnych trudności; jeśli dziecko nie miało możliwości pokonywać przeszkód życiowych samodzielnie i wg własnych reguł - nie miało szans wykształcić ani odnaleźć w sobie różnych zasobów;
- bo tłamsi poczucie własnej wartości dziecka, jest bowiem nieustannym komunikatem: "beze mnie nie dałbyś sobie rady", "jesteś za słaby", "niemądry", "nic nie umiesz", to przekonanie wdziera się na stałe w psychikę dziecka i staje się trwałym sądem na swój temat;
- bo implantuje w dziecku trwały lęk, nie zawsze uświadomiony, jeśli bowiem dziecko nauczyło się żyć w "zrośnięciu z rodzicem", powstaje lęk związany z oddzieleniem się od niego i życiem własnym życiem, lęk co będzie, gdy zabraknie rodzica, lęk związany z poczuciem własnej bezwartościowości i bezradności, życie jawi się jako przerażające wyzwanie;
- bo wzbudza w dziecku poczucie winy i przekonanie, że jest złym człowiekiem za każdym razem, gdy próbuje zdobyć się na samodzielne działanie i niezależne życie.
- bo wzbudza złość i niechęć wobec nadopiekuńczego rodzica, które jednak, z obawy przed odrzuceniem, zostają stłumione i wyrzucone często poza obręb świadomości; pozostają więc poza kontrolą dziecka, znajdując od czasu do czasu ujście w niekontrolowanej agresji, autoagresji lub depresji;
- ponieważ nadopiekuńczość nie pozwala na jawny bunt dziecka, potrzebny by oderwać się w zdrowy sposób od rodzica, dziecko skazane jest na szukanie ucieczki od rodzica, choćby chwilowej, w inny sposób; nierzadko jest to alkohol czy narkotyk; wpływ substancji psychoaktywnej pozwala na poczucie swobody, zrzucenia więzów, czasem pozwala na wyrażenie tłumionej wobec rodzica agresji; takie rozwiązanie nasila jednocześnie opiekuńczość rodzica, co z kolei staje się silniejszym argumentem za nałogowymi czynnościami; powstaje błędne koło, które bardzo trudno jest przerwać. W naszych poradniach terapii uzależnień nierzadko pojawiają się uzależnieni, ponad 40 i 50-letni "synusiowie", wieczni kawalerowie, czasem przypadkowi ojcowie nie umiejący się odnaleźć w tej roli, nieodpowiedzialni, bezradni, z rzadka podejmujący pracę, żywiący się emeryturami i rentami swoich matek. Ich kręgosłupy złamano już w dzieciństwie a ich pełne "poświęcenia" matki płaczą teraz po nocnych awanturach, opłacają długi dorosłego dziecka, piszą w desperacji wnioski do Gminnych Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Dramat przeżywa cała rodzina, kolejne pokolenia dostają w spadku okaleczone emocje.
- pozbawia szans na zbudowanie szczęśliwego zdrowego związku, dziecko
będzie w stanie funkcjonować tylko w układzie zależności (partner
nadodpowiedzialny + partner nieodpowiedzialny), jeśli w ogóle zbuduje
związek konkurencyjny wobec swojej zależności z rodzicem; w tym miejscu
można przywołać przykład mężczyzn, którzy nie potrafią powstrzymać matek
przed ingerencją w swoje małżeństwo, bo czują się mocniej związani z
matką i nie potrafią się jej przeciwstawić;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz